Kilka tygodni temu okazało się, że w połowie kwietnia będę miała zabieg. Wrócę do funkcjonowania za chwilę, albo za 2-3 tygodnie. To zależy, jak zdecyduje moje ciało.
Zastanawiałam się jak mądrze wykorzystać ten czas. Wiedziałam, że nie mogę umawiać sesji, ani warsztatów i jednocześnie nie chciałam iść na typowy urlop.
Uświadomiłam sobie, że od 25 lat jestem w internecie i w ciągu ostatnich kilku lat nie wychodziłam z niego na dłużej niż 2-3 dni. Zdarzało mi się oczywiście być poza siecią, ale zwykle świat online z jakiegoś powodu ściągał – bo trzeba coś sprawdzić, kupić, z kimś się skontaktować, coś po prostu załatwić.
Zaczęłam się zastanawiać na ile to jest możliwe, żebym nie wyszła całkowicie z pracy, ale żebym na 3 tygodnie wyszła ze świata online i ze świata ekranów (maksymalnie, jak się tylko da).
Od tygodnia jestem poza mailem i aplikacjami do wewnętrznej komunikacji w firmie. Całość władzy nad komunikacją online i narzędziami przejęła Anna Maria Bering. Nad moimi 3 mailami też. Pomyślcie, jaki to jest poziom zaufania. 🙂
Z moim wspólnikiem i współpracownikami jestem w kontakcie telefonicznym, maks smsowym. Świat się nie zawalił.
Dzisiaj będę miała ostatnią sesję online, kolejne dopiero od 9 maja.
Od jutra, do 7 maja, będę wyłączona ze wszystkiego oprócz Google Maps (żebym się nie zgubiła ;), Spotify (bo muzyka jest moim zdrowym uzależnieniem) i kilku aplikacji do audiobooków (chciałabym więcej słuchać niż czytać przez te najbliższe dni). Wychodzę z social mediów, kanałów informacyjnych, przeglądarek, Netflixów i innych takich. Kogo mogłam poinformowałam, że telefonicznie można się ze mną skontaktować w każdym momencie i chętnie będę rozmawiać, ale gapienie się w ekran chcę ograniczyć do wyboru ulubionej playlisty do posłuchania.
Szalony pomysł? Dla mnie bardzo i ekscytuje mnie ten eksperyment.
Jestem ciekawa kim będę za te 3 tygodnie. Jak będę patrzeć na moje firmy, swoją pracę, kontakty z ludźmi, relacje prywatne i zawodowe.
Przez większość mojego 18-letniego życia zawodowego pracowałam offline, zazwyczaj bez komputera, a telefon był głównie do rozmów. Ostatnie 3 lata przyspawały mnie, dosłownie, do ekranu, klawiatury i dostępu do wifi. Nie wiem czy mi się to podoba :).
W dobie eksplozji informacji, skokowego rozwoju AI, social mediowego boomu i innych ciągle zmieniających się perspektyw, stwierdziłam, że to jest świetny moment, żeby się wylogować i złapać dystans. Sprawdzić czy coś mi przypadkiem nie umyka. Mam ten przywilej, że mogę to zrobić bez obawy o negatywne konsekwencje, że coś mi umknie w tym czasie. Nie mam FOMO, raczej mam JOMO
Może nic się nie zmieni po 7 maja. A może zmieni się wszystko.
Do zobaczenia! 🙂